Gryfów Zdrój - Bad Greiffenberg (z posłowiem)
Tak mógł nazywać się Gryfów, gdyby nie sąsiedztwo pewnej małej wioski, należącej jak i on do rodziny Schaffgotschów. Wioska o nazwie Flinsberg, a następnie Bad Flinsberg (Świeradów Zdrój) dysponowała kilkoma źródłami wód leczniczych, które były już wykorzystywane w XVIII w., oraz niezaprzeczalnymi walorami terenów górzystych. To zapewne zdecydowało o tym, że Świeradów Zdrój stał się największym i najbardziej znanym kurortem Gór Izerskich.
Zainteresowanie leczniczymi właściwościami wód mineralnych w Sudetach oraz na Przedgórzu Sudeckim sięga jednak bardziej odległych czasów niż XVIII czy XIX w. Badaczy, którzy zajmowali się zgłębieniem wiedzy na temat korzyści z kąpieli w takich wodach, bądź też skutków jej picia, było na przestrzeni dziejów Śląska wielu. Zapewne mieszkańcy tych ziem, którzy czerpali wodę z owych uzdrawiających źródeł sami obserwowali na sobie ich nadzwyczajne właściwości, a w drodze przekazu ustnego informacja o nich zataczała coraz większe kręgi. Jednego z tych badaczy pragnę wymienić tutaj szczególnie, ponieważ urodził się 14 sierpnia 1563 r. w Gryfowie. Nazywał się Caspar Schwenckfeld. Ten syn burmistrza Gryfowa, Melchiora Schwenckfelda był od dziecka zafascynowany fauną i florą okolic Gryfowa. W wieku 16 lat zapisał się na studia na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu w Lipsku, które ukończył tytułem bakalarza po dwóch latach. Aby uzyskać środki finansowe na dalsze studia, tym razem medyczne, podjął się praktyki u Hansa Jacoba Weckera, lekarza miejskiego w Colmar, miasta leżącego w Alzacji. Hans Jacob Wecker oprócz tego, że był lekarzem, był także znamienitym wydawcą dzieł medycznych. Młody Gryfowianin chłonął u niego wiedzę przede wszystkim z zakresu farmacji. Studia medyczne chciał rozpocząć we Francji, jednak choroba pokrzyżowała mu plany i spustoszyła jego sakiewkę. Podjął decyzję, że immatrykuluje się na Uniwersytecie w Bazylei na kierunek farmacja (semestr jesienno-zimowy 1586-87). Od początku jego pobytu na tym szwajcarskim uniwersytecie opiekę nad nim sprawował wybitny botanik i profesor anatomii, dziekan Wydziału Medycznego Uniwersytetu w Bazylei Caspar Bauhin. Schwenckfeld był pilnym studentem swojego mentora, napisał pod jego kierunkiem pracę doktorską zatytułowaną Thesaurus pharmaceuticus medicamentorum, w której to podjął próbę naukowego usystematyzowania dotychczasowego stanu wiedzy farmakologicznej. Znaleźć w niej można wykaz surowców do wyrobu leków pochodzenia roślinnego, zwierzęcego i mineralnego. W trakcie studiów poznał także naukę słynnego Paracelsusa, który ukończył tę uczelnię na krótko przed jego na nią przybyciem.
Po ukończeniu studiów Schwenckfeld powrócił do swojego rodzimego miasteczka. Jego wiedza musiała wzbudzić uznanie władz miasta, ponieważ w roku 1589 zostało mu powierzone pierwsze w historii Gryfowa stanowisko lekarza miejskiego. Władze miasta musiały przykładać dużą wagę do opieki zdrowotnej, ponieważ w tym samym czasie utworzono pierwszą gryfowską aptekę prowadzoną przez Johannesa Laurentiusa Leorinusa, a po jego emigracji z miasta - przez jego ucznia Hansa Caspara Gleisberga. (por. Andrejew; por Luge 1861: 17). Niektóre źródła przypisują założenie tej pierwszej gryfowskiej apteki właśnie Schwenckfeldowi. Pisze się w nich, że posiadał on skład specyfików medycznych.
Caspar Schwenckfeld wkrótce opuścił wraz z rodziną Gryfów i osiadł w Jeleniej Górze (1593 r.?), gdzie powierzono mu analogiczne do gryfowskiego stanowisko physicus ordinarius. Ponadto został osobistym lekarzem ówczesnego właściciela cieplickiego uzdrowiska Christopha Schaffgotscha. Swoją pracę łączył z zamiłowaniem do wędrówek po Sudetach Zachodnich, podczas których obserwował zwierzęta, rośliny oraz minerały tego terenu. Część wyników swoich obserwacji przedstawił w swoim znamienitym, łacińskojęzycznym dziele botaniczno-mineralogicznym "Stirpium et fossilium Silesiae catalogus".
[Okładka pracy Caspara Schwenckfelda pt. Stirpium et fossilium Silesiae catalogus, por. Andrejew (b.d.): 5]
Na podstawie jego opisów można odtworzyć miejsca, przez które wędrował. Są wśród nich tereny znane najlepiej autorowi dzieła - okolice Gryfowa. Wędrował wzdłuż Kwisy, która miała obfitować w perły rzeczne, ryby oraz żyły ołowiu, penetrował Kotlinę Mirską, Obniżenie Świeradowskie, szukał obiektów swoich badań na Stogu Izerskim, Polanie Izerskiej i na Izerskich Garbach. Odwiedzał miejsca związane z wydobyciem rud i metali szlachetnych, m.in. zawitał do Gierczyna, znanego ośrodka wydobycia rud cyny i cynku, badał minerały w okolicach Pławnej i Chmielenia, gdzie w XIII i XIV w. wydobywano złoto, obserwował, gdzie występują na Pogórzu Izerskim piaskowiec i marmur. A przede wszystkim penetrował „gryfowskie zamurze”, czyli bogate w faunę i florę łąki i lasy otaczające Gryfów. Dla kogoś, kto interesuje się minerałami, botaniką i zoologią z całą pewnością wielu bogatych wrażeń badawczych musiała dostarczać okolica zamku Gryf (niem. Greiffenstein, wym. grajfensztajn) w Proszówce (niem. Gräflich Neundorf). To właśnie miejsce wymienia Schwenckfeld w swojej pracy, jako miejsce, gdzie występują wody mineralne. (por. Andrejew URL)
Zwróćmy naszą uwagę na miejsce leżące niedaleko zamku Gryf, według dzisiejszego podziału administracyjnego na granicy Gryfowa i Proszówki. Tylko średnia i starsza generacja Gryfowian pamięta zapewne, że miejsce to nazywane było Sadkiem. Niemiecka nazwa tego miejsca to Baumgarten.
[źródło: Google Maps]
Na początku XVII w. miały się w tym miejscu znajdować wg. Staffy (2003: 304) zabudowania niejakiego Adama Baumgarta. Luge (1861: 24) w Chronik der Stadt Greiffenberg In Schlesien wymienia być może tę osobę jako członka gminy biedrzychowickiej, który wraz z innym mieszkańcem Biedrzychowic w 1608 ufundował 2 mosiężne lichtarze na ołtarz gryfowskiego kościoła. Każdy z nich wyłożył na ten cel pokaźną kwotę 25 talarów. Można więc przyjąć, że Adam Baumgart był majętnym człowiekiem i mógł nabyć, bądź wybudować domostwo/gospodarstwo w miejscu dzisiejszego Sadku. W roku 1619 według tej samej kroniki, 24. kwietnia o godz. 5.00 po południu w folwarku Baumgarten piorun uderzył w stodołę, która spłonęła wraz z pozostałymi zabudowaniami. Ocalał tylko jeden mały budynek. Zginęło przy tym 11 sztuk bydła. Dwaj bracia, którzy nie mogąc dojść do porozumienia w sprawie praw do posiadania tego folwarku, dochodzili w tym czasie na zamku Gryf przed sądem swoich roszczeń. Czy byli to synowie Adama Baumgarta, o tym Luge milczy. W XVII w. w zapiskach dotyczących Gryfowa nazwisko Baumgart pojawia się kilkakrotnie, jednak nie można znaleźć jednoznacznego powiązania z folwarkiem. Dopiero w „Chronik von Greiffenberg” Martina Herbsta z lat 1623-1679 pojawia się zapis, w którym pewną rolę odgrywa to miejsce: w 1670 ożenił się Hans Arlt, syn Josepha Arlta pracownika z folwarku Baumgarten. Dostępna mi dokumentacja z późniejszego okresu nie udziela odpowiedzi na pytanie, co działo się z folwarkiem. Należy jednak założyć, że musiał się rozwijać, gdyż na początku XIX w. mówi się już o nim jako o majątku lennym. Właścicielem majątku był w owym czasie C.F.A. Nixdorf (ur. 1776, zm. 14.9.1830). To on właśnie zaczął interesować się znajdującym się na terenie majątku źródłem, którego woda miała specyficzną żółtawobrunatną barwę, ale nader wszystko była - w dzisiejszym języku powiedzielibyśmy - gazowana. Odkryciem tym zainteresował lubańskiego aptekarza Ramminga, który dokonał pierwszego badania przydatności wody z tego źródła dla zabiegów leczniczych i do spożycia.
[Fragment mapy "Messstichblatt" z 1887 r. przedstawiający majątek Baumgarten, a na pólnoc od niego gościniec "Złoty Widok" (niem. Goldene Aussicht]
Od tego momentu o źródle zrobiło się głośno w Gryfowie i okolicy. Nixdorf zadbał o wybudowanie niewielkiego drewnianego domu kąpielowego, z którego zaczęli korzystać okoliczni mieszkańcy. Pierwsze piętro swojego domu w folwarku przystosował do przyjmowania gości-kuracjuszy, którzy z czasem zaczęli przybywać także z dalszych okolic i na czas kuracji potrzebowali gościnnego schronienia.
[Najstarszy zachowany budynek mieszkalny w majątku Baumgarten - Sadek, fot. Greiffenberger 2010]
Na początku lat dwudziestych XIX w. zmalało zainteresowanie kurortem świeradowskim, modne stały się Łaźnie Liebwerda tuż za pruską granicą, w habsburskich Czechach. Po stronie śląskiej każde nowe źródło lecznicze budziło szerokie zainteresowanie. W 1822 r. w tomie 75 słynnego późnooświeceniowego miesięcznika „Schlesische Provinzialblätter” wydawanego we Wrocławiu ukazał się artykuł znanego legnickiego aptekarza Bornemanna, w którym przedstawił on informację o nowoodkrytym źródle w Sadku oraz wyniki badań wody – najprawdopodobniej te przeprowadzone przez Ramminga:
„Nowoodkryte źródło lecznicze w Baumgarten (Sadku) koło Gryfowa.
W majątku Baumgarten oddalonym o ¼ godziny drogi od Gryfowa i tak samo daleko od ruin zamku Greiffenstein, właściciel majątku, pan Nixdorf odkrył w ubiegłym roku na niedaleko od jego domostwa położonej łące, dzięki silnemu osadowi o barwie ochry [żółtobrunatnej – przyp. tłum.] w miejscu, gdzie się ono pojawiło, to właśnie źródło mineralne.
Częściowo z własnej inicjatywy, jeszcze bardziej jednak dzięki zachętom mieszkańców Gryfowa, którzy chcieli mieć w pobliżu źródło lecznicze, pan Nixdorf podjął natychmiast niezbędne starania i zainstalował odpowiednie wyposażenie, aby źródło to można było wykorzystywać do picia i kąpieli.
Zlecił on nie tylko analizę chemiczną tego źródła przez pana aptekarza Ramming’a z Lubania, ale także założył wkrótce łaźnię z kilkoma wannami, w których natychmiast mieszkańcy Gryfowa podjęli kąpiele przynoszące efekty. Zaczęto także pić wodę ze źródła.
Pan Nixdorf zlecił także tej wiosny przystosowanie swojego własnego, położonego obok tej niewielkiej łaźni domu dla gości, tak aby przy niesprzyjającej pogodzie nie zabrakło miejsca, w którym można przebywać.
Jakościowymi składnikami tego źródła są, za co mogę poręczyć:
drobne pęcherzyki dwutlenku węgla,
soda,
węglan wapnia,
chlorek wapnia,
epsomit [sól gorzka, reichardtyt – przyp. tłum.] oraz
wodorowęglan
Ponieważ te składniki – które jednak ze względu na brak czasu nie zostały jeszcze zbadane pod względem ilościowym – w szczególności ten ostatni, nie są bez znaczenia, tym samym zasługuje to źródło pod każdym względem do zaliczenia go do pozostałych wód mineralnych w naszej ojczyźnie.
Liczę na to jednak, że któryś z panów lekarzy w tamtej okolicy będzie tak uprzejmy i poinformuje bliżej publiczność [czytelników – przyp. tłum.] zarówno o działaniu leczniczym, jak i o topograficznym położeniu tego źródła.
Legnica, 30. maja 1822.
Bornemann,
Asesor medyczny oraz aptekarz w Legnicy.” (Bornemann 1822/75/6: 570-571)
Skoro Bornemann prosi o opis topograficzny źródła tej kwaśnej szczawy żelazowej wypływającej na terenie należącym do folwarku Baumgarten, oznacza to, że sam najprawdopodobniej nie był w Gryfowie. Jako aptekarz i asesor medyczny mógł jednak stwierdzić, że nadaje się ona śmiało do zabiegów leczniczych. Mieszkańcy Gryfowa i okolic z wielką chęcią korzystali już z tego naturalnego daru ziemi. Wkrótce dołączyli do nich goście z innych terenów Śląska, a także spoza Śląska (o czym później). Należy jednak przy tym zaznaczyć, że nie było ich tak wielu, jak w pobliskich uzdrowiskach Świeradów czy Łaźnie Liebwerda.
Jak w owym czasie wyglądało i funkcjonowało gryfowskie uzdrowisko, dowiadujemy się dzięki opisowi pochodzącego z Lubania rektora [dyrektora] gimnazjum w Oels/Oleśnicy, Karla Ehrenfrieda Günthera (ur. 29.11.1757, zm. 29.03.1826). Zareagował on na wezwanie Bornemanna do opisu topograficznego miejsca, w którym pojawiło się źródło. Z zachwytem i nadzieją na powstanie nowego uzdrowiska opisuje on w styczniowym numerze „Schlesische Provinzialblätter” z roku 1824 swój pobyt na kuracji wodą leczniczą w Baumgarten sześć miesięcy wcześniej, w 1823 r. Opis ten obejmuje 14 stron, dlatego przedstawione zostaną poniżej najważniejsze informacje w skrócie.
Günther lokalizuje folwark Baumgart (takiej nazwy folwarku używa) w jednej z najpiękniejszych dolin Śląska, w Dolinie Kwisy, w trójkącie który wyznaczają rzeka Kwisa oraz stara droga z Krzewia (Groß Stöckigt) do Gryfowa. Linie te zbiegają się w Gryfowie. Jeden z narożników tego trójkąta wyznacza Kreuzschenke, stara gospoda leżąca przy drodze z Gryfowa do Jeleniej Góry, w miejscu, gdzie rozwidla się ta droga na Świeradów.
Folwark Nixdorfa leży przy starej drodze prowadzącej z Gryfowa do zamku Gryf, Mirska nad Kwisą (niem. Friedeberg am Qeis) i Świeradowa. Poruszając się tą drogą w tym kierunku folwark leży przy samej drodze, po jej prawej stronie. Należący do folwarku ogród położony jest po jej przeciwnej stronie.
Wspaniałe widoki, jakie oferuje okolica folwarku, powodują, że zdaniem Günthera, uzdrowisku temu nie jest potrzebna żadna promenada. Piękno natury i ulokowane w niej zabytki (ruiny zamku Gryf, kaplica św. Leopolda) przywołują uśmiech i zachwyt na licach wszystkich gości kuracyjnych. Zdrowiejący mogą podziwiać zapierające dech widoki idąc od strony miasta ku malowniczemu wzniesieniu, w pobliżu którego znajduje się dom zdrojowy lub w drodze z folwarku ku niemu. Günther poleca także spacer wzdłuż Kwisy, następnie przez kładkę do Dolnej Wieży (Nieder Wiesa), gdzie pastor Weißig postawił przy kościele ewangelickim ławkę, na której można odpocząć podziwiając widok na Śnieżkę, Grzbiet Kowarski, góry w okolicy Świeradowa, a także na gryfowską dzielnicę blicharską (miejsce nad rzeką, gdzie blichowano/bielono tkaniny lniane) oraz w końcu na sam Baumgarten (pol. Sadek).
Jeśli kuracjusze wzięliby wcześnie rano kąpiel w leczniczej wodzie, to mogliby udać się i na dalsze wędrówki lub wycieczki konno lub powozem. I tak proponuje on wędrówkę wzdłuż Kwisy grzbietami pagórków do Biedrzychowic, przejażdżkę do Rząsin na Górę Wiatraczną, na której stoi wiatrak, i na ruiny zamku Talkenstein (pol. Podskale), którego kamieniem budulcowym wyłożono drogę do Lwówka w okolicy Rząsin. Dalsze wycieczki musiałyby spowodować wypadnięcie jednego zabiegu kąpielowego, ponieważ wymagałyby noclegu poza Gryfowem, czy Sadkiem. Jako cele dalszych wycieczek Günther opisuje Lwówek i jego okolice, zamek w Brunowie, Wleń, Lubomierz, Pławną, a także Jelenią Górę i Cieplice. Na obiad można się wybrać przez Mirsk do Świeradowa, w którym w 1823 r. spadła liczba odwiedzających. Zabroniono tam urzędowo wszelkich domieszek i dodatków do kąpieli, które zaordynowali lekarze z macierzystych miejscowości kuracjuszy. Uważni goście kuracyjni zauważyli, że temu uzdrowisku z pomocą musiałaby przyjść zwykła woda (to chyba ironiczna aluzja do stanu higienicznego uzdrowiska w owym czasie). Po takiej wycieczce jest się ponownie wieczorem w cichym i spokojnym Sadku. Kolejna trasa wędrówki wiedzie przez Złotniki, Stankowice do Świecia słynącego z wybornych ziemniaków, które uratowały od głodu w 1772 r. Lubań i całą jego okolicę. Świecie słynie także z wybornych piw, które krzepią i dają siły witalne podróżującym. Stąd można przejechać do Pobiednej i zjeść obiad przy pobliskiej wieży, z której roztacza się przepiękny widok na Górne Łużyce, habsburskie Czechy i Śląsk. Wieczorem jest się znowu w Dolnej Wieży, skąd obok wymienionej już „ławki” przechodzi się ku Sadkowi.
Dalsza wycieczka, ale nie na pieszo, oferuje się poprzez Złotniki, Czochę, gdzie na zamku kiedyś pod konduktem pogrzebowym zawalił się kamienny most i cały kondukt wpadł do rowu okalającego zamek, poprzez Leśną do leżącego u stóp Kamiennej Góry Lubania. Z góry tej ma się przepiękny widok na Górę Wiatraczną w Rząsinach i na ruiny zamku Podskale, stąd możemy spojrzeć także w Dolinę Kwisy. Następnego dnia przez Olszynę (niem. Langenöls) wracamy do naszej kwatery w Gryfowie bądź w Sadku.
Günther twierdzi, że jest wielu cierpiących ludzi, którzy nie mają czasu na dalsze podróże do znanych uzdrowisk i takie właśnie małe uzdrowisko jak Baumgart umożliwia im leczenie. Czym zostaną uleczeni w Baumgart, odpowiedzi na to nie chce udzielać, gdyż jest to sprawa miejscowego lekarza, który skutki kąpieli obserwuje na miejscowej ludności i gościach spoza Gryfowa. Może jednak na swoim przykładzie potwierdzić, że woda ze źródła w Sadku ma podobne działanie, jak opisana w innym numerze „Schlesische Provinzialblätter” lecznicza woda ze Świeradowa: Woda z Sadku zawiera ożywczą siłę, której nie może dać sztuka i która zawarta jest jedynie w jej składnikach, zawiera ona także eteryczną siłę, za pomocą której rozsądny Duch Ziemi swoje tchnienie życia wdmuchuje w to, co żyje, i zwiększa w organizmie odmładzający płomień. Wszystko to pasuje do źródła w Sadku, nawet jeśli ten nie leży tak wysoko jak Świeradów.
Günther obserwował wpływ atmosfery na źródło. Z wodą źródła mieszał się żółtawy gaz wtedy, kiedy pogoda zmieniała się na wilgotniejszą. Nie komentuje jednak tego zjawiska, a poddaje się wyjaśnieniom lekarzy, także w kwestii, ile wody ze źródła można wypić. Zapewnia on także, że dzięki kąpielom w wodzie z Sadku w wieku 67 lat poczuł się odmłodzony tak, że mógł podskakiwać, idąc pod górkę.
Czy wielu gości kuracyjnych przyjeżdża do Sadku? Na to pytanie odpowiada Günther, że najwięcej z okolicy – z Lubomierza, z Olszyny i innych pobliskich miejscowości. Większość z nich bierze kąpiel i wyjeżdża z powrotem do domu. Przyczynę tego widzi w zbyt małej liczbie możliwości noclegu. Zachęca gryfowian, o których pisze że są mili, towarzyscy, zacni i uczynni, do wynajmowania pokoi gościom kuracyjnym. Zachęca władze miasta do wybudowania za pieniądze z akcji budynku na kwatery, zachęca właścicieli pobliskich blicharni, aby swoje czyste izby udostępnili kuracjuszom. W końcu pyta, czy w Proszówce nie znalazłyby się pokoje dla gości. Gdyby na samej górze wzniesienia, przy płocie ogrodu powstał budynek (budynek taki powstał w tym miejscu później – to gospoda „Goldene Aussicht” – „Złoty Widok”), to Baumgart stałby się uderzająco podobny do uzdrowiska Langenau (pol. Długopole) w Hrabstwie Kłodzkim (niem. Grafschaft Glatz).
Autora opisu nie dziwi, że pan Nixdorf nie troszczy się o większą ilość miejsc mieszkalnych dla gości, nie dziwi się, że nie przeprowadzono jeszcze badań ilościowych składników źródła oraz że żaden z gryfowskich lekarzy nie został mianowany lekarzem uzdrowiskowym, ponieważ – jak podaje – zna historię tego źródła. Jednak jego zdaniem używane przed pięćdziesięcioma i więcej laty przez przyjaciół własnego zdrowia źródło, które zostało zasypane na zarządzenie władz, a teraz ponownie odkryte, oczyszczone, dobrze ocembrowane, wybijające w ogrodzie i posiadające dom kąpielowy, powinno z roku na rok zyskiwać na sławie i wygodzie dzięki odpowiedniemu zakwaterowaniu i wyżywieniu.
[Okolica dawnego uzdrowiska - widok na Górę św. Anny, dawniej Kapellenberg; fot. Greiffenberger 2010]
[Okolica uzdrowiska - widok na wzgórze z ruiną zamku Gryf i Góry Izerskie w tle; fot. Greiffenberger 2010]
To, co oprócz pięknych widoków i ożywczych kąpieli najbardziej zapadło Güntherowi w pamięci z pobytu w gryfowskim uzdrowisku, to środowe i niedzielne spotkania wytwornego towarzystwa w gryfowskim Ogrodzie Blümela (niem. Blümelscher Garten – na podstawie opisu w tekście zakładam, że chodzi tu o ogród, który później zmienił nazwę na Prenzlauer Garten, a dzisiaj znany jest jako „Patelnia” – cóż za upadek nazewniczy!). Günther nazywa te dni „dwoma dniami towarzyskimi”. Elita miasta spotykała się w tym miejscu zapewne, aby pospacerować, porozmawiać o aktualnych problemach i o przyjemnościach. Doświadczył on ze strony tej gryfowskiej elity miłego przyjęcia i równego traktowania, co w ówczesnym społeczeństwie podzielonym na stany i klasy nie musiało być normą, zwłaszcza w stosunku do syna lubańskiego piekarza. Wyraża się dlatego bardzo pozytywnie o gryfowianach, ich towarzyskości i niezarozumiałości. Pisze, że Gryfów jest w tej kwestii wyjątkowy. Panuje tu grzeczność i wysublimowanie w obejściu przy wszystkich stopniach i otwartości wypowiedzi, czego można by życzyć także innym miastom. Obcy czuje się w tym towarzystwie bardzo dobrze.
Ten obszerny opis uzdrowiska Sadek-Gryfów kończy Günther słowami, że jeśli zabraknie mu-Syzyfowi sił witalnych w roku 1825 tocząc pod górę swój kamień, to zwróci się o nie – tu zwraca się bezpośrednio – „do Ciebie, zbawienny Baumgart i do Was, zacni i zaprawdę towarzyscy gryfowianie, wliczając w ich grono mieszkańców Dolnej Wieży”. (por. Günther 1824: 37-50; por. Schmidt/Voigt 1828: 840)
Dowodu na to, że o uzdrowisku w Sadku koło Gryfowa zaczęto mówić także poza granicami Śląska dostarczają nam listy Adama Tytusa Działyńskiego, polskiego hrabiego urodzonego w Poznaniu, pana na majątku Kórnik pod Poznaniem, mecenasa sztuki, bibliofila i wydawcy dokumentów źródłowych dotyczących historii Polski, uczestnika Powstania Listopadowego, któremu władze pruskie skonfiskowały po powstaniu majątek i który musiał się udać do majątku swojej żony Gryzeldy Cecylii Działyńskiej z.d. Zamoyskiej w Oleszycach koło Jarosławia (w Galicji – zabór austriacki). Był gorliwym patriotą, orędownikiem sprawy polskiej, także jako poseł do parlamentu Prowincji Poznańskiej oraz do parlamentu niemieckiego w Erfurcie. Zwiedzając kórnicki zamek można zobaczyć biurko Tytusa Działyńskiego, na którym miał spać – po wygranym procesie z władzami pruskimi i zwrocie majątku w 1839 r. – według swojej przysięgi aż do czasu, kiedy Polska odzyska niepodległość. Jeśli nie jest to tylko legenda, to spał na nim aż do śmierci w 1861 r.
[Hrabia Adam Tytus Działyński (1796-1861), portret anonimowego autorstwa, źródło: Wikipedia]
W czasie, kiedy Działyński przebywał w majątku dziedzicznym swojej żony koło Jarosławia, tudzież odwiedzał okoliczne majątki rodziny i znajomych swojej żony, ta przebywała w Paryżu. Zachowała się liczna korespondencja z tego okresu, prowadzona pomiędzy hrabią Działyńskim a jego żoną nazywaną przez niego „Duszką Cecylią”. Z tekstów korespondencji wynika, że Cecylia Działyńska miała problemy zdrowotne i leczyła się w Paryżu, hrabia wyraża w swoich listach wielką tęsknotę do żony i namawia ją do powrotu, proponując jednak spotkanie i skorzystanie z zabiegów leczniczych w jednej ze śląskich miejscowości uzdrowiskowych o nazwie „Greiffenberg” (List jest skanem rękopisu i posiada liczne miejsca błędnie rozpoznane przez program do rozpoznawania tekstów. Starałem się według mojej wiedzy i związków logicznych odtworzyć te fragmenty, nie zawsze było to jednak możliwe):
„Moja [...]acio droga! Z Kadymna do Ciebie piszę wracając z Krasiczyna, i niech mnie Bóg broni od tego, żebym Cię dla mego dobra od Twojego odwodził, bo bez Ciebie ani bym chciał, ani bym kochał szczerze, ale jeśli możesz, wracaj. Żebyś wiedziała, jak nam tu wszystkim potrzebna jesteś.
Moja Duszko, od[...] się temu, którego Ci Bóg przeznaczył, a który bardziej, lepiej i trafniej kocha jak wszyscy inni. Moja Duszko, ja już Cię nie opuszczę – dał Bóg może pobłogosławi dotrzymaniu tego słowa, mam projekt zatrzymania się w kąpielach greiffenbergdzkich, gdzie przemianą gwałtowną, zimno i ciepło, cuda dokazują w chorobach nerwowych, artretycznych, wenerycznych kancerach etc., których w późnej jesieni używają. Dowiesz się w [...] o tym wszystkim. Ja chcę [...] jechać naprzeciwko Ciebie i z Tobą tam bawić do Twego wyzdrowienia. Och Ty piórko, jak ja Cię w wielu miejscach czuję, kocham Cię jak biedny wariat, a nie jak stary mąż. Ogarniam sercem całą Ciebie. Greiffenberg jest oddalony o 10 mil od skrajnej granicy Śląska [...][Dwa ostatnie zdania w jęz. francuskim]
Pięczęć Jaroslau [Jarosław], 15. września 1837 r.” (Działyński 1825-1860)
W jeszcze innym liście hrabia powraca do tematu uzdrawiających kąpieli greiffenbergdzkich i bardzo je żonie poleca. Czy doszło do tego spotkania Cecylii i Tytusa Działyńskich, czy bawili w gryfowskim uzdrowisku w Baumgarten późną jesienią 1837 r. lub później, na to nie posiadam niestety potwierdzenia. Nie można tego jednak wykluczyć. Pozostaje także pytanie, skąd wiedział hrabia Działyński o tej niewielkiej śląskiej miejscowości i jej uzdrawiającym źródle. Czy sam już tu przebywał, czy z opowieści kogoś, kto był na kuracji w Baumgarten, czy z tekstu Günthera w „Schlesische Provinzialblätter”? Ponieważ w jego liście mowa jest o kąpielach naprzemienno ciepło-zimnych, o czym nie pisze Günther, należy domniemywać, że raczej te dwie pierwsze możliwości wchodzą w grę. (por. Działyński 1825-1860)
Pod koniec września i na początku października 1842 r. w Gryfowie miało miejsce szereg tajemniczych podpaleń. W nocy z 29. na 30. września spłonęło 11 grubych pni sosnowych, które spoczywały od dwóch lat pod zadaszeniem z desek przy domu leśniczego, a które przeznaczone były do odnowienia starego mostu na Kwisie. Wraz z tymi pniami spłonęło jeszcze inne leżakowane drewno oraz drewniany domek letni. Podpalacz posłużył się suchym chrustem, który podłożył i podpalił w niewielkiej odległości od pni. (por. Luge 1861: 214)
2. października o godz. 8.00 rano znaleziono na moście na Przedmieściu Jeleniogórskim anonimową kartkę z tekstem, w którym sugerowano umyślne podpalenie lasu miejskiego dzień wcześniej – w czwartek wieczorem. Tekst zawierał także „bezczelne groźby” odnoszące się do przyszłości. (por. Luge 1861: 214)
4. października o godz. 7.00 wieczorem wybuchł z kolei pożar w folwarku Baumgarten pana Nixdorfa. Budynek mieszkalny, budynki do niego przylegające wraz z masywną wozownią zamieniły się w popiół. „Niecna ręka” podłożyła ogień za stodołami. Czy była to ta sama „ręka”, która wywołała dwa poprzednie pożary lub czy ktoś chciał, aby winą za podpalenie folwarku Baumgarten obarczono sprawcę podpaleń pni sosnowych i lasu miejskiego, a sam skorzystał z okazji, aby wyrównać jakieś porachunki z właścicielem majątku, tego nie dowiemy się najprawdopodobniej już nigdy. Faktem jednak jest, że jak w wypadku każdego dużego pożaru, musiał to być ogromny cios dla właściciela folwarku, jego rodziny i pracowników folwarcznych. (por. Luge 1861: 214)
Nie był to ostatni pożar, który dotknął rodzinę Nixdorfów. 5. września 1852 r. po południu piorun uderzył w „dom kąpielowy” (łaźnię uzdrowiskową) właściciela majątku lennego Baumgarten, Wilhelma Nixdorfa. Od uderzenia drewniany budynek zapalił się i spłonął całkowicie. W roku 1853 odbudowano go, jak pisze kronikarz Luge „jeszcze piękniej”. (por. Luge 1861: 245). Czy doświadczony pożarami Wilhelm Nixdorf podjął wtedy decyzję o wybudowaniu łaźni z kamienia lub cegły, a nie z drewna jak do tej pory? Byłaby to chyba z inwestycyjnego punktu widzenia słuszna decyzja, tym bardziej, że na terenie majątku znajdowała się cegielnia. W tym miejscu należałoby postawić jedno z najważniejszych w tym kontekście pytań: Gdzie znajdowało się źródło i gdzie zlokalizowany był ów dom zdrojowy? Z pewnością po przeciwnej stronie drogi niż folwark Baumgarten. Na mapie Gryfowa i okolic z 1887 r. w tym rejonie pokazane są budynki folwarczne, gdzie znajdował się także dom mieszkalny właściciela majątku. Najbliższym i jedynym budynkiem w okolicy jest budynek oznaczony nazwą „Goldene Aussicht” (pol. „Złoty Widok”). Budynek ten musiał powstać pomiędzy rokiem 1823 (pobyt Günthera w Baumgarten), a rokiem 1887 (mapa z zaznaczonym budynkiem). Czy jest to były dom uzdrowiskowy? Czy jest to miejsce, gdzie znajduje się źródło? To tylko hipoteza, którą należałoby zweryfikować.
[Gościniec i gospoda Goldene Aussicht - Złoty Widok, w którym mieszkali kuracjusze uzdrowiska, a następnie sanatorium Birkenhof, źródło: karta pocztowa ze zbiorów projektu Greiffenberger.pl]
[... i współcześnie, fot. Greiffenberger 2010]
W opisie Günthera znajduje się niejednoznaczna informacja, że z folwarku Baumgarten do źródła prowadziła aleja składająca się z brzóz i innych drzew. Brzozy widoczne są na starych widokówkach pokazujących duży staw przy majątku oraz na jednym ze zdjęć wykonanych najprawdopodobniej przez znamienitego gryfowskiego fotografa Petera Petermanna zimą 1938 r. lub przez niego jedynie wywołanych, a zrobionych przez jakiegoś kuracjusza gryfowskiego sanatorium.
[Droga do majątku Baumgarten zimą 1938, fot.: Peter Petermann lub anonimowy autor, źródło: archiwum projektu Greiffenberger.pl]
[Droga do sanatorium Birkenhof z majątku Baumgarten zimą 1938, fot.: Peter Petermann lub anonimowy autor, źródło: archiwum projektu Greiffenberger.pl]
[Majątek Baumgarten widziany z drogi, zima 1938, fot.: Peter Petermann lub anonimowy autor, źródło: archiwum projektu Greiffenberger.pl]
[... i współcześnie, fot. Greiffenberger 2010]
Miejsce, w którym to źródło się znajduje, miejsce gdzie zbudowano pierwszy dom zdrojowy w kąpielisku uzdrowiskowym Baumgarten koło Greiffenberg in Schlesien, miejsce, w którym rozpoczęła się historia gryfowskiego sanatorium, a następnie szpitala, czeka jeszcze na swoje ponowne odkrycie. A może Gryfów zasłużył na swoją własną, nasyconą naturalnym CO2 wodę mineralną o walorach leczniczych podobnie jak woda Zuber, czy Jan? Jak miałby się nazywać ten dar ziemi gryfowskiej, aby przemówił do potencjalnych nabywców? Mając na względzie analogię do Kryniczanki, Cisowianki, czy Ustronianki należałoby odpowiedzieć Gryfowianka. Ale właśnie! Byłaby to kolejna -anka na rynku wód mineralnych. A może zaczerpnąć nazwę z historii tego miejsca? Zdrój Schwenckfelda, Zdrój Nixdorfa, Greiffensteiner, Baumgarten, Dar Sadku, Kryształ Doliny Kwisy lub po prostu Dolina Kwisy (świetna nazwa na rynek niemiecki – Queisthaler), Kryształ Gryfa, bądź Zdrój Cecylii (z Tytusem mam inne skojarzenia, bardziej zwierzęce), Złoty Widok to moje propozycje, do których zastrzegam sobie prawa autorskie. Udzielę ich jednak chętnie temu, kto rozpocznie produkcję wody mineralnej lub eksploatację źródła w celach leczniczych :-)
To jednak jeszcze nie koniec opowiadania o tym niezwykle ciekawym miejscu i ludziach z nim związanych. Jestem pewien, że jeszcze niejedną osobę zaskoczę informacjami związanymi z majątkiem Baumgarten-Sadek.
Posłowie
Od powstania powyższego tekstu minęło kilka lat. Dzięki ciągłym poszukiwaniom udało mi się dotrzeć do informacji, które pozwalają odpowiedzieć na kilka zawartych w nim pytań. Informacje te uzyskałem dzięki uprzejmości mojego Przyjaciela, Reinharda Fritscha. Utrzymuje on kontakt z córkami ostatniego niemieckiego zarządcy forlwarku Baumgarten. Od swojego ojca słyszały one, że źródło znajdowało się w miejscu, w którym na początku XX w. wybudowano sanatorium Birkenhof. Czy gdzieś w jego piwnicach znajduje się ujęcie wody z tego źródła, niestety nie wiem. Wiem natomiast, że już w latach 70tych XIX w. władze nakazały zasypać to źródło, a dom zdrojowy rozebrać. I znowu pojawia się niewiadoma, dlaczego. Być może jednym pomagało, innym szkodziło. Bliskość Radoniowa pozwala mniemać, że wypływająca woda przedzierała się w głębinie przes smółki radonowe i dzięki temu stawała się radioaktywna. To mogła być ta moc natury, która leczyła choroby skórne, miała również wpływ na system nerwowy. Wówczas, w XIX wieku nie potrafiono jeszcze mierzyć radioaktywności. W nadmiarze mogła szkodzić przy innych dolegliwościach. Spenetrowałem dokładnie cały teren byłego sanatorium i natrafiłem na wiele urządzeń związanych z zasilaniem w wodę obiektu oraz wiele studni. Piłem wodę ze studni przy budynku byłego gościńca Goldene Aussicht. Z pewnością nie jest to woda z poszukiwanego źródła, ale za to jej wyborny smak i krystaliczność pamiętam do dzisiaj. Ta namiastka uzdrowiskości miasta nie wygasła i w tym samym miejscu - jak już wspomniałem - powstało sanatorium. Nie jest mi dostępna historyczna dokumentacja tej instytucji, ale zbiór szczątkowych informacji zbieranych od lat pozwala stopniowo odtworzyć historię Sanatorium Birkenhof. Nie chcę w tym miejscu jej opisywać, ale nadmienię tylko, że leczono w nim uzależnienia, w tym uzależnienie od morfiny. Dzięki umowie podpisanej z Ministerstwem Poczty przyjeżdżały do niego telefonistki, które były ze względu na rodzaj wykonywanej pracy narażone na silny stres, ponieważ spędzały po kilka godzin dziennie przy telefonie (dzisiaj każdy by musiał przyjechać do sanatorium w Gryfowie). Czas wojny zamienił sanatorium w lazaret wojskowy. Przywożono tu wielu rannych żołnierzy, m.in. z frontu na Węgrzech. Ale o tych faktach w jednej z kolejnych opowieści o historii Gryfowa - na stronie lub na żywo w czasie jakiegoś spotkania.
Literatura
Andrejew, Adolf (b.d.): Trasy wędrówek krajoznawczo-naukowych Kaspra Schwenckfeldta po Sudetach Zachodnich. URL: http://jbc.jelenia-gora.pl/Content/3034/trasy_wedrowek_2.pdf [16.07.2010]
Bornemann, Carl-Joachim (1822): Neu entdeckte Heilquelle zu Baumgarten bei Greiffenberg. W: Schlesische Provinzialblätter. Tom 75, zeszyt 6, str. 570-571.
Działyński, Adam Tytus (1825-1860): Listy Tytusa Działyńskiego. Rękopisy (skan). URL: http://www.wbc.poznan.pl/dlibra/docmetadata?id=20059&from=&dirids=1&ver_id=&lp=8&QI=
Günther, Karl Ehrenfried (1824): Baumgart bei Greifenberg. W: Schlesische Provinzialblätter. Tom 79, zeszyt 1, str. 36-50. URL: http://www.sbc.org.pl/dlibra/doccontent?id=20453.
Herbst, Martin (1623-1679): Chronik von Greiffenberg. Rękopis. URL: http://www.bibliotekacyfrowa.pl/dlibra/docmetadata?id=27334&from=pubindex&dirids=8&lp=32
Luge, Johannes Gotthelf (1861): Chronik der Stadt Greiffenberg In Schlesien. Greiffenberg.
Schmidt, Friedrich August / Bernhard Friedrich Voigt (eds.) (1828): Neuer Nekrolog der Deutschen. Vierter Jahrgang. Zweiter Teil 1826. Ilmenau. URL: http://books.google.pl/books?id=z9QHAAAAIAAJ&pg=PA840&dq=Karl+Ehrenfr.+G%C3%BCnther&hl=pl&ei=cmeITfqpNsuZOuzw8agO&sa=X&oi=book_result&ct=result&resnum=8
Staffa, Marek (ed.) (2003): Słownik geografii turystycznej Sudetów. Wrocław.
Informacje, które należy podać w wypadku cytowania, parafrazowania i wskazywania na powyższy tekst w całości lub na jego fragmenty:
Greiffenberger (2012, ver. 2015): Gryfów Zdrój - Bad Greiffenberg (z posłowiem). W: URL: http://greiffenberger.pl/historie/32-gryf%C3%B3w-zdr%C3%B3j-bad-greiffenberg.html [data wykorzystania]